Zaznacz stronę

Sąd Najwyższy przeciwko krytyce prasowej. Czy wyrok SN o „tchórzliwym brutalu” będzie miał wpływ na kampanię wyborczą?

28 lipca 2023 | Aktualności, The Right Focus, Wiedza

„Brutal” nie obraża, „tchórzliwy brutal” już może

Nie gasną echa opinii publicznej po uchyleniu przez Sąd Najwyższy wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Rafała Ziemkiewicza. Sąd Najwyższy orzekł, że nazwanie publicysty „brutalem” nie ma charakteru bezprawnego w całokształcie przedmiotowym posługiwania się tym terminem, a jednak jako bezprawny jawić się może zwrot „tchórzliwy brutal”.

Według Sądu Najwyższego motywy zaskarżonego wyroku nie wyjaśniły aspektu interesu społecznego, który by usprawiedliwiał określenie redaktora Ziemkiewicza pejoratywnym pojęciem „tchórzliwy”.

Długa droga do wyroku Sądu Najwyższego

Jak donoszą media[1], sprawa dotyczy materiału prasowego autorstwa Cezarego Michalskiego, opublikowanego w tygodniku ”Newsweek Polska” w lipcu 2017 roku.

Autor tekstu wobec braku zaangażowania politycznego Rafała Ziemkiewicza w działalność opozycyjną w latach 80. nazwał go „tchórzliwym brutalem”. W pozwie o naruszenie dóbr osobistych redaktor „Do Rzeczy” wniósł o zobowiązanie ówczesnego naczelnego „Newsweeka” do opublikowania przeprosin.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie Ziemkiewicz przegrał. Stwierdzono bowiem, że materiał prasowy opiera się na starannie dobranych źródłach informacji i opiniach.

Oddalając powództwo sąd I instancji wskazał jasną zasadę, którą kierują się sędziowie przy tego typu roszczeniach. To na powodzie spoczywał obowiązek wykazania, że pozwany zwracając się do niego w sposób nieprzychylny naruszył jego dobre imię i cześć. Pozwanego zaś obciążał obowiązek wykazania, że użycie tego rodzaju określeń nie było bezprawne.

Wątpliwości w powyższej sprawie nie miał również Sąd Apelacyjny w Warszawie. Podtrzymując stanowisko sądu I instancji, stwierdził, że chociaż określenie „tchórzliwy brutal” można uznać za przesadne, a nawet obraźliwe, to jednak biorąc pod uwagę granice dozwolonej krytyki dziennikarskiej, a zwłaszcza uwzględniając poziom aktualnego dyskursu politycznego w Polsce, a także styl i język, którym operuje sam powód, należy je uznać za usprawiedliwione.

Odnosząc się szeroko do uzasadnionego interesu społecznego, Sąd Apelacyjny w Warszawie zaznaczył, że przytoczone w artykule fakty oraz uwagi były zgodne z rzeczywistością, a kierowanie ocen krytycznych mogło być uzasadnione interesem społecznym zwrócenia na problem szczególnej uwagi.

Sąd II instancji zwrócił również uwagę na to, że wobec profesjonalnych podmiotów uczestniczących w życiu publicznym stosuje się inną miarę niż w stosunku do spraw i osób prywatnych.

Osoby publiczne – w tym dziennikarze i politycy – muszą być bardziej odporne na krytykę i ostry ton wypowiedzi, dający o sobie znać w przestrzeni społecznej i politycznej. Sąd jasno skonkludował, że powód jest powszechnie rozpoznawalnym dziennikarzem o sympatiach prawicowych, znanym z ostrych i bezpardonowych wypowiedzi zamieszczanych zarówno na łamach prasy, jak i portalach internetowych.

Biorąc pod uwagę taki stan sprawy, sąd II instancji uznał, że określenie „tchórzliwy brutal” naruszało dobra osobiste powoda, ale naruszenie to nie było bezprawne, gdyż autor publikacji działał w społecznie uzasadnionym interesie oraz dochował wymogów zawodowej staranności i rzetelności.

Co tyczy się nazwania powoda „tchórzliwym”, to Sąd Apelacyjny w Warszawie wskazał, że „uzasadniony jest wniosek autora publikacji, że niechęć do aktywnego działania i unikanie angażowania się w działalność polityczną, w tym udział w manifestacjach, mogła być spowodowana strachem przed ewentualnymi konsekwencjami takiego protestu. Określenie takiej postawy jako tchórzostwo, nie stanowi zatem w ocenie sądu apelacyjnego nadmiernej krytyki”.

Dotychczasowa linia orzecznicza Sądu Najwyższego

Wyrok Sądu Najwyższego wyłamuje się dotychczasowej ugruntowanej linii orzeczniczej. Orzecznictwo Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podąża raczej w odwrotnym kierunku. Charakteryzując bowiem pojęcie „społecznie uzasadnionego interesu” Sąd Najwyższy (w uchwale (7) z 18 lutego 2005 roku w sprawie o sygn. akt III CZP 53/04) wskazał, że interes ten wyraża się przede wszystkim w urzeczywistnianiu zasad jawności życia publicznego i prawa społeczeństwa do informacji.

Uzasadniony interes społeczny dotyczy przede wszystkim sfery życia publicznego, w ramach której można mówić zarówno o istnieniu ważnej, w demokratycznym społeczeństwie, potrzeby otwartej debaty publicznej, jak i o realizowanym przez środki masowego przekazu prawie społeczeństwa do uzyskiwania informacji. Jednocześnie, obowiązek prawdziwego przedstawiania zjawisk wskazany w art. 6 ust. 1 ustawy Prawo prasowe nie powinien być utożsamiany z bezwzględnie rozumianym wymaganiem udowodnienia prawdziwości zarzutu. Innymi słowy, dziennikarze mają być staranni i rzetelni. W materiałach prasowych nie mają jednak obowiązku dążyć do tzw. prawdy absolutnej.

Abstrahując zaś od przesłanki uzasadnionego interesu społecznego, w ślad za orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zauważyć należy, że dosadna krytyka stanowi niejako fundament demokracji.

Jak wskazano bowiem w tym orzecznictwie, swoboda wypowiedzi przewidziana przez art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka stanowi jedną z podstaw demokratycznego społeczeństwa, jest warunkiem jego rozwoju i samorealizacji jednostki. Nie może być przy tym ograniczana jedynie do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub jakiejś grupie społeczeństwa. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości na inne poglądy, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje.[2]

Jakie będą konsekwencje wyroku Sądu Najwyższego

Omawiana sprawa może wprowadzić w zakłopotanie niejednego dziennikarza, którego działalność polega na podejmowaniu odważnych tematów politycznych.

Z jednej bowiem strony to na dziennikarzu spoczywa obowiązek podejmowania trudnych tematów i swoistego „wyciągania spod dywanu” spraw niewygodnych dla osób działających w przestrzeni publicznej. Z drugiej jednak strony, opisywany wyrok Sądu Najwyższego zmierza w kierunku narzucania dziennikarzom surowych obowiązków, których realizacja nastręcza publicystom kłopotów.

Dziennikarze bowiem zamiast urzeczywistniać wartości konstytucyjne takie jak wolność słowa, wolność wyrażania poglądów oraz prawo do rozprzestrzeniania informacji, wstrzymywani są przez niesprzyjające im orzeczenia. A to, w kontekście aktualnego dyskursu publicznego oraz kontrowersyjnego przekazu niektórych mediów, może stanowić niebezpieczny precedens orzeczniczy w realizowaniu zasad konstytucyjnych demokratycznego państwa prawnego przez wolne media w Polsce.

Pocieszeniem jest to, że jeden wyrok Sądu Najwyższego niczego w gruncie rzeczy nie zmienia.

W dalszym ciągu główną linią orzeczniczą Sądu Najwyższego jest linia ukształtowana przez wyroki odczytujące polskie prawo w zgodności z Europejską Kartą Praw Człowieka i Podstawowych Wolności[3]. Jednak przed zbliżającymi się wyborami wyrok ten stanowi groźny precedens.

Masz pytania? Skontaktuj się z autorami

Katarzyna Pastuszyńska

Bartłomiej Galos

 

 

[1] https://www.prawo.pl/prawo/interes-spoleczny-jako-uzasadnienie-naruszenia-dobr-osobistych,522239.html

[2] tak po raz pierwszy w wyr. z 17.12.1976 r. w sprawie Handyside v. Wielkiej Brytanii, 5493/72, HUDOC, i dalsze orzeczenia.

[3] zob. m. in. uchw. SN (7) z 18.2.2005 r., III CZP 53/04, OSNC 2005, Nr 7–8, poz. 114; wyr. SN z 2.2.2011, II CSK 393/10, Legalis

Najnowsza Wiedza

Zapraszamy do kontaktu:

Mateusz Ostrowski

Mateusz Ostrowski

Adwokat, Partner, Szef Praktyki Postępowań Sądowych

+48 606 385 813

m.ostrowski@kochanski.pl

Bartłomiej Galos

Bartłomiej Galos

Prawnik / Postępowania Sądowe i Media

+48 22 326 9600

b.galos@kochanski.pl